Saturday, June 11, 2016

Julio

Pracuje, gdzie pracuje. Ludzie tu rozni, czesto dosc dziwni. Taka specyfika pracy - w koncu za najnizsza stawke tak wielu chetnych nie ma...
Wsrod nich jest kolezka z Argentyny - mam juz pewne doswiadczenie z Brazylijczykami, wiec biore goscia z przymrozeniem oka. Jednak dzis nie dalo tak latwo rady... Zacznijmy od najwazniejszego - jezykiem urzedowym jest angielski. I w takim tez porozumiewamy sie w pracy, czy to sie komus podoba czy nie. Kolega niestety biegly nie jest - prawde powiedziawszy stanowi dla mnie mega zagadke, jak bardzo niski poziom soba przedstawia. Umie za to swietnie sie usmiechac i mowic YES, YES, YES, nie wazne co od niego chcesz. A potem kwiatki...
Prosty przyklad, uzylem celowo najprostszej mozliwej konstrukcji, zeby go nie skonfudowac jeszcze bardziej: "take the Oscar out". Spojrzenie pelne zaskoczenia, znaczy ze przesadzilem. OK, sprobujmy prosciej - widocznie nie wie czym jest Oscar i to jest absolutnie w porzadku - nie musi.
Zacznijmy od prostych slow, polaczonych z masa gestykulacji. To zawsze dziala!
"Oscar is that big metal box in the back (pokazuje przyblizone rozmiary) - it's this big and that tall. Big metal box. OK?". "Yes!"
Poszedl. Robie swoje dalej, a to co wazne dla reszty historii to, ze jest to krytyczne zadanie, ktore MUSI byc wykonane przed 10, albo mamy problem... I z reguly czasu jest bardzo malo, nie ma miejsca na dyskusje czy bledy. Przyspieszyc tez sie za mocno nie da - ogranicza mnie maszyna i jej program. Cos mnie jednak tknelo pojsc i sprawdzic...
Patrze, Julio wraca. Mowi, ze tam sa dwa (!!), ktore ma brac? To duze czy to male?
To byla czerwona lampka... Lece zobaczyc co czyni i co widze? Wynosi mi dwie PLASTIKOWE niebieskie BECZKI. Beczka? Pudelko? Metal? Plastik?
Ech, gdyby to byl koniec. Przepracowalismy dzis razem ze trzy godziny. Podobnych sytuacji bylo wiele i za kazdym razem ten sam scenariusz - wiesz jak to zrobic? TAK! Pokazac? NIE! Wracam za 5 minut, wszystko mniej lub bardziej nie tak. Moze tragedii nie bylo, ale... I teraz pytan sie kilka rodzi. Czy ten gosc wogole rozumie?
A jesli rozumie, to ile? Po co rznie pajaca i udaje, ze wie o czym mowa, skoro nie wie? Ja mu 20x pokaze, o ile mnie tylko o to zapyta. Ja wiem, ze to co dla mnie oczywiste, dla niego moze nie byc. Ale do cholery powiedz mi o tym czlowieku! Popros, powiedz "nie rozumiem". Cokolwiek. Daj jakis znak, ze potrzebujesz pomocy!

No comments:

Post a Comment